Zdarzylo mi sie zorganizowac piankowa kapiel. Goraca woda, ksiazka w reku, pachnace babelki, maska na twarz - relaks niczym z reklamy mydelniczej. Na ten moment do lazienki wpada corka. Nawet na mnie nie spojrzala, wsunela sie bezszelestnie, zamknela drzwi i usiadla na podlodze w pozycji lotosu. Perfekcyjnie proste plecy, nogi luzno zarzucone w siadzie skrzyznym - stan bezwysilkowy, totalnie relaksacyjny. Ramiona oparla luzno na kolanach, lekko uniosla dlonie i zlaczyla kciuk z palcem wskazujacy w zgrabnym kolku. Zamknela oczy i zaczela mruczec pod nosem:
- Hmmmmmm
- Hej dziecko co robisz? - zapytalam zaciekawiona, ba nawet lekko zdziwiona.
- Medytuje – odpowiedziala szybko i mruczala dalej.
- hmmmmmmmm - zawodowo bawila sie dzwiekiem intonujac wyzsze i nizsze tony. Nagle zaprzestala. Otwarla szybko oczy i zapytala:
- Mamo, a co to w ogole znaczy medytuje?
- Wyciszasz umysl, relaksujesz sie, oddalasz zle mysli. Tak jakos to sie chyba okresla - sklecilam
- Wyciszasz umysl, relaksujesz sie, oddalasz zle mysli. Tak jakos to sie chyba okresla - sklecilam
na szybko odpowiedz. W stanie relaksacyjnym trudno u mnie o precyzje.
- Nie rozumiem - odpowiedziala rezolutnie…zebrala sie, podskoczyla i poleciala.
Nie wie a umie. Jak ona to robi? Tez tak chce.
Wrocilam do czytania.
Komentarze
Prześlij komentarz