Wodospady

"Mózg, twoja opoka, ten jedyny w swoim rodzaju skarbiec ciebie samego, zostaje starty, zredukowany do jego składu chemicznego: komórek mózgowych, molekuł, atomów. Każdy cień i  każde echo wszystkich wspomnień wymazane. Może to właśnie obiecuje wodospad? Może to jest ta jego tajemnica? " Joyce Carol Oates, "Wodospad".

Podczas naszych zwyczajnych spacerow oraz wedrowek wymagajacych intensywniejszej pracy miesni widzielismy w okolicy juz kilka wodospadow. Niby nie ma co sie dziwic. Gory sa, woda spada, tworzac wieksze czy mniejsze spietrzenia wody. Zarowno te leniwe jak i te calkiem wartkie splywajace wstegi wodne zawsze budza we mnie pozytywne uczucia. Podobne jak wpatrywanie sie w daleki horyzont oceanu, albo fale na morzu. Woda jakos tak czaruje i lapie uwage. Podejrzewam, ze w poprzednim zyciu bylam ryba, delfinem, albo bieluga. Wielorybem ewentualnie...Mam takie jakies podskorne przeswiadczenie. Bzdurne pewnie, ale jakos konstruktywnie mnie relaksujace.

Na preriach woda nie ma z czego spadac. Plaskie tereny moga sie lekko wybrzuszyc, ale wodospadow nie uswiadczysz. Plytko, mokro, bagniscie owszem. Nie da sie zaprzeczyc, ze tez w pewnym sensie urokliwie. Wodospadow jednak brak.

Niedaleko od Dublina puszyl sie wodospad wyjatkowy. Jeden z bardziej malowniczych, popisowo spadajacy z 121 metrow wodospad Powerscour Waterfall mieszczacy sie w gorach Wicklow, niedaleko Powerscourt Garden.Wody nabieral podczas wiekszych opadow. Latem jakby opadal z sil. Z gory watle saczyla sie struzka wodna, szumiac cicho i marzac o chwilach, kiedy bedzie mogla znow zaprezentowac sie w calej okazalosci. Rejon ukochany przez tysiace (bez przesady) Rosjan, Polakow i innych nacji, gdzie grillowanie przybieralo zupelnie inne oblicze a sceneria byla malo znaczacym dodatkiem do kielbasy, szaszlykow i innego smazonego badziewia.

W kanadyjskiej scenerii wodospadow bez liku. Duze, male, wartkie i ospale. Calkiem niedawno kiedy to w Vancouver temperatury do przerazajacego poziomu minus jeden, odkrylismy uroczy Crystal Falls. Ten niewielki wodospad kryje sie na koncu nieskomplikowanego szlaku, wiodacego wzdluz Coquitlam River.  Na nieoznakowana sciezke schodzi sie wprost z niewielkiej ulicy Karley Crescent, przyklejonej do Shaughnessy Street. Nic oficjalnego. Zadnych gorek, kamieni, ot taka prosta drozka, idealna na niedzielny, niezobowiazujacy spacer. Jedynym wyzwaniem moga sie okazac niewielkie strumyki, ktore trzeba po prostu dziarsko przeskoczyc. Jeden z wielu...











Komentarze