Malujemy

Wielkimi krokami zbliza sie koniec roku. Niby tydzien ma ciagle tyle samo dni, a doba tyle samo godzin ale poruszaja sie jakos dziwacznie szybciej. Czas skacze w siedmiomilowych butach i dziala chyba wedlug bardzo przyspieszonego zegarka, bo leci jak szalony.

Dobrze czasem przycupnac na chwile i oddac sie czynnosci relaksujacej….takiej jak na przyklad malowanie. I nie mam tu na mysli zadnych mega artystycznych wyczynow, ot takie malowanki, rysowanki. W sasiednim Winkler dziala przesympatyczne studio malowania figurek porcelanowych Clay Owl Studio. W niewielkim, gustownie urzadzonym domku miesci sie kilka stolikow, kilka polek z mnostwem przeroznych figurek i sporo artystycznie realizujacych sie ludzi. Wiadomo przeciez, ze malujac magnes, kubek podrozny czy kolejna miske na platki sniadaniowe nie chodzi o spelnienie wybitnie wysokich ambicji artystycznych a raczej o milo i kreatywnie spedzony czas. .

W rogu tuz przy ciekawie wkomponowanym muralu stoi szafka, na ktorej znajduja sie roznego rodzaju butelki i buteleczki z farbami. Naklejki tez sa, szablony i nawet pieczatki. Farbki nabiera sie do na male tacki z wyzlobionymi dolkami. Te farbki naklada sie pedzelkami, Mozna tez do woli uzywac niewielkich buteleczek z cieniutkim lejkami do malowania szczegolow. Na scianie zawieszona jest przykladowa mapa kolorow, ktora wizualizuje prawdziwy odcien farbek tajemniczo ukrywajacych sie w niemal identycznie wygladajacych butelkach. Z wzornika kolorow trzeba sie korzystac, bo po wypaleniu i wylekierowaniu figurki moga wygladac zupelnie inaczej niz sie tego spodziewalismy. Barwy nabieraja soczystosci i sa zdecydowanie ciemniejsze. Juz teraz wiem, ze taki ciemny braz, jest na prawde ciemny i nie ma sensu ciemno-brazowemu reniferowi malowac czarnych oczu, bo tych oczu po prostu nie widac. Zle to z Majcia rozplanowalysmy, ale nastepnym razem to juz bedzie zupelnie inaczej. Takie malowanki-rysowanki to relaks w pelnym wydaniu plus bonusowo wlasnorecznie wykonany drobiazg, ktory moze sie na przyklad okazac swietnym prezentem, a nawet wyjatkowym prezentem swiatecznym. Tak à propos swiat. Tu i owdzie zaczyna sie swiateczny kosmos. Produkty czerwono-zlote-zielone ekspansywnie zapelniaja polki sklepowe. I tak w naszej ulubionej Dollaramie caly sektor Helloween zostal w mgnieniu oka wymieniony na zimowo-swiateczny. Komercyjna atmosfera Swiat Bozego Narodzenia podgrzewana jest z dwa miesiace na przod i tak sie zastanawiam kiedy to sie wszystkim opatrzy. Renifery, mikolaje w roznych wydaniach, bombki, swieczki I swiatelka.

Z tego co slyszalam co niektorzy juz ubrali choinki. Jak je tak lubia, ciekawe czemu sie ich w ogole pozbywali. Plastikowy krzak mozna przeciez caly rok trzymac, od czasu do czasu rzucajac "pod" jakies prezenty. Co niektorzy kartki swiateczne w czerwcu pisza z obawy zeby zdazyc na czas, a jeszcze inni namietnie robia zakupy swiateczne. Mnie az tak swieta nie kreca, zeby je kultywowac przez niewiadomo jak dlugi okres czasu.. Przyjda, pojda... magia magia, ale ludzie nie dajmy sie zwariowac.





















Komentarze

  1. Fajna sprawa. Czasem oddaję się decoupage, ale milej byłoby tak w grupie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz