Wall Drug Store i Badlands czyli wyprawy ciag dalszy

O Wall Drug Store przeczytalam w przewodniku reklamujacym poludniowa Dakote i zachwalajace miejsca, ktore to trzeba, ale to koniecznie trzeba zobaczyc. Nie wiedzialam czego sie spodziewac, ale wyobrazalam sobie ten mityczny Drug Store jako sklepik gdzie znuzony wedrowiec moze zaopatrzyc sie w produkty niezbedne w podrozy, napic lodowato-zimnej wody czy nawet odswiezyc. Na trasie z Rapid City do Wall mnoza sie reklamy: kawa za 5c, woda za free...co tylko podsyca wyobraznie.  Tak tanio? Czyzby, jak to?

Wall Drug Store okazal sie instytucja sama w sobie, zlozonym ekonomicznie kompleksem majacym zapoznac turyste z najbardziej wyraznymi sladami kultury i historii  Ameryki, nakarmic, zabawic i zmobilizowac do zakupu torby pamiatek. Sa tam wiec kowboje i indianie (glownie z plasiku), sklepy typu mydlo i powidlo, mala kopalnia zlota, rzezba prezydentow tuz za powozem zapszezonym w pare rumakow. zaplecze kulinarne, kawiarnie, restauracje...no i reklamowana woda o nieco metalicznym smaku. Pic mozna ile sie chce, nikt nikomu nie wylicza . Po nacisnieciu magicznego guziczka  woda leci   zwawym strumieniem z dwoch kranow umieszczonych na placyku pelnym rozrywek i figurek. Kto tam jednak o wodzie mysli. Komercyjnie napakowany placyk  zacheca do robienia fotek, usmiechania sie i zaliczania kolejno atrakcji za atrakcja. Mini karuzele, jakich mozna zobaczyc miliony w byle nedznym centrum handlowym, bujaja jakos inaczej, bizon ma zdecydowanie czupryne bardziej czupurna, ba nawet plastikowy dinozur ukryty w jednej z uliczek jest bardziej plastikowy, a   malpa, po wrzuceniu pieniazka do dziurki  wali  w swoje pianinko z jakims tajemnym blyskiem w oku.

Wall Drug Store jest zamknietym w sklepowe ramy mini miasteczkiem rodem z dzikiego zachodu, tracajacym tandeta, ale uwielbianym przez odwiedzajacych.  Turysci wala do Drug Store`a drzwiami i oknami, potwierdzajac przy tym fakt, ze folklor dobrze sie sprzedaje, a przy tym bawi i cieszy. Sam Wall Drug jest glowna sila napedowa niewielkiego miasteczka Wall, zamieszkiwanego zaledwie przez okolo 800 osob Zatrudnia sezonowo mnostwo pracownikow, w tym studentow z roznych krajow jak na przyklad z Polski, Slowacji, Czech... Kawy za 5c nie znalazam, ale bedac na miejscu to juz przeciez w ogole nie mialo zadnego znaczenia.

Poczatek wielkiej historii Wall Drug mial miejsce w roku 1931, wtedy gdy Wielki Kryzys ( Great Depression) gnebil Ameryke dotkliwie.  Facet o imieniu Ted Hustead i jego zona Dorothy przeniesli sie do Wall, gdzie stali sie wlascicielami malej apteki. Gdzies tam, posrodku nigdzie postanowili stworzyc tetniacy zyciem biznes, ale niestety latwo nie bylo. Ludzie owszem po prerii podrozowali, chocby zeby zobaczyc ledwo powstaly monument w Mount Rashmore, ale do Wall niewielu zagladalo. Pewnego upalnego dnia Dorothy wpadla na doskonaly pomysl. Wedrowcom, podroznikom, czy tez zwyklym turystom chciala oferowac darmowa  zimna wode. Pomysl wydawal sie idealny bo wlasnie dobrej wody Ted i Dorothy mieli  pod dostatkiem.Wystarczylo ja tylko schlodzic i podac z usmiechem strudzonym podroznikom. Przygotowali kilka znakow reklamujacych swoj pomysl i rozmiescili je w miejscach gdzie przejezdzalo mnostwo ludzi. Pomysl zony Teda okazal sie fantastyczny i rozdawana za darmo zimna woda przywiodla setki spragnionych, i zmeczonych klientow. Biznes rozkwitl i ma sie dobrze do dzis a sama historia jak widac oparta jest na znanej opowiesci "od pucybuta od milionera. Uczy rowniez, ze nawet na zadupiu, gdzies na prerii posrodku nigdzie mozna zbudowac szczescie i zarobic kase, trzeba miec tylko, zgodnie z amerykanskim mitem szczesliwosci pomysl, wiare i optymizm.









 


W niewielkiej odeglosci od Wall (okolo 12km) znajduje sie jeden z najbardziej urokliwych parkow narodowych Badlands. Gliniane nierownomiernie pofadowane, a w niektorych miejscach spiczaste kolorowe gory tworza  urokliwe formacje w niektorych miejscach purpurowe, w niektorych rozowe, zolte i zielone. Tajemnicze glebokie przestrzenie, rozlegle glebie, zagmatwane labirynty i kolory pojawiajace sie niespodziewanie, czasem bardziej, czasem mniej intensywne ukladaja sie w pelna uroku mozaike. W tych gorach mozna sie ZAKOCHAC i zupelnie zatracic.
 
Przez Badlands prowadzi swiezutka, wyasfaltowa droga (z cyklu przyblizamy ludziom nature), przy ktorej znajduje sie mnostwo punktow widokowych. Pod nogi patrzec jednak  trzeba bo mozna nie tylko natknac sie na sympatycznego pieska preriowego, ale tez grzechotnika, ktore lubia suche i cieple zakatki Badlands. Bardziej ciekawscy i wymagajcy turysci moga wyruszyc w jednym z licznych szlakow. Latwo jednak nie jest. Ludzie wybierajacy sie w takie trasy musza miec  przede wszystkim swietne, mocne buty, moga tez miec wspomagajace kijki. Gory sprawiaja wrazenie pozornie latwych, ale latwo osuwajaca sie, sypka  powierzchnia, strome gorki, wijace sie pod skosem sciezki sa dosc duzym wyzwaniem dla niewprawionych wedrowcow.
 
 Slonce i wysokie temperatury podnosza tez trudnosc takiej wyprawy. Sa tez szlaki latwiejsze, jakby nieco bez konca przenosza nas w inny calkiem odlegly klimat, zwlaszcza tuz po zachodzie slonca. Krajobraz wtedy zmienia barwy, mroczniej, ale jeszcze piekniej w bladym swietle ksiezyca. Z zazdroscia patrzalam na wlascicieli mega wypasionych aparatow i obiektywow, ktorymi mozna byloby zrobic zdjecia idealnie odzwierciedlajace tajemniczosc tych cudnych gor, zwlaszcza kiedy ciemniej.No coz...

Nad Badlands, jak dowiedzielismy sie podczas nocnego pokazu konstelacji gwiezdnych, trzeba wpatrywac sie w nocne niebo, bo wlasnie tam jest najbardziej czyste i wyraziste. Ogladalismy Maly, i Duzy Woz, Marsa i nie Marsa, uklad Strzelca i Droge Mleczna. Przy odrobinie szczescia mozna dostrzec tez spadajaca gwiazde. Trzeba wtedy zacisnac oczy, pomyslec zyczenie. Zyczenia wypowiedziane w Badlands, jak zapewnial pan prowadzacy prezentacje na pewno sie spelniaja. Skoro zapewnial....No chyba, ze kogos scignie przeklenstwo Badlands, ale o tym sza. A noz sie sie jeszcze zle duchy obudza....
 
 













Komentarze

Prześlij komentarz