Koncert The Creepshow czyli co klub to obyczaj

W sobote wybralismy sie koncert zespolu The Creepshow. Dawno nie bylismy na zadnym , wiec cieszylismy sie bardzo. Poza tym koncert w miescie, z dala od domu…no po prostu taka jakby randka urozmaicona kulturalnie.

Koncert mial sie odbyc w klubie Pyramid Cabaret  w Winnipeg, udalismy sie wiec na miejsce zdarzenia na godzine wskazana na bilecie 8.30. Jak przystalo na ludzi punktualnych  / podekscytowanych bylismy ciut przed czasem. Zdziwilismy sie nieco, bo przed klubem pustki. Sprawdzilismy date, godzine….no tak wszystko sie zgadzalo. Hmm …weszlismy do srodka . Okazalo sie, ze mozna bedzie wejsc za jakas godzinke, bo gwiazdy wlasnie sie probuja. Po chwili okazalo sie jednak ,ze mozemy wejsc, usiasc i poczekac. Wybralismy sobie miejsce w bezposrednim kontakcie ze scena czyli mozna by rzec idealne.

Zespol pocwiczyl, zlozyl instrumenty i rozproszyl sie gdzies w celach relaksacyjnych. Niebawem jednak znow sie pojawili. Klawiszowiec Kristian "The Reverend" Rowles, wokalistka Kenda "Twisted" Legaspi  i  kontrabasista Sean "Sickboy" McNab  rozmawiali, z nielicznymi o tej porze fanami, sprzedawali koszulki, plyty, pozowali do zdjec … Trzeba przyznac - duzo serdecznosci, malo gwiazdorstwa, pelna profeska. Brodaty, jowialny kontrabasista podpisujac nam swoja najnowsza plyte zapytal skad jestesmy i przypomnial sobie o dwoch koncertach, ktore zespol mial przyjemnosc zagrac w Polsce : w Budgoszczy i Gdansku. Podziekowalismy serdecznie i zasiedlismy w oczekiwaniu. Nic sie nie dzialo i nawet jakos tak nam sie dluzyc zaczelo. Ba, glodni sie nawet zrobilismy. Niestety w karcie dan same plyny. Piwa lanego w klubie Pyramid nie sprzedaja. Piwo mozna jedynie nabyc w mikro buteleczkach w cenie 4.75 – cena z taksem wlacznie i takim wlasnie trunkiem raczyla sie wiekszosc przybylych. Ludzie zaczelo powoli przybywac, az w koncu jakims cudem klub sie zaludnil.

Tuz po 22.00 pojawil sie na scenie zespol numer jeden. Trzy laski, charakterem kazda z innej bajki plus gitarzysta, ktory sadzac po komentarzach byl rowniez tworca niektorych piosenek.Obszerna Hippi i krotko scieta blondynka prezentowaly mocno zaangazowany repertuar aktorski. Chlopieco wygladajaca perkusistka miala dosc duza grupe fanow, ktora pod scena aktywnie supportowala swoich ulubiencow . Jednej z klaskajacych chyba wyjatkowo sie podobalo, bo tuz po wystepie ulegla namietnym pocalunkom Hippi. 
 
W przerwie, jednej z wielu, pojawila sie ezoteryczna blondynka w sukience w groszki, ktora zaraz po tym jak wtargala pakunki, walizki i tobolki z instrumentami siadla z boku pod scena i zaczela skrecac perkusje. Nie przypuszczalam, ze mozna to zrobic w tri miga. A jednak…Po jakims czasie dolaczyla do niej egzotycznie odziana kolezanka z bandu i juz po jakiejs godzinie zagraly. Punkowo nawet bylo. Mocne glosy, ciekawe dzwieki. Odwaznie, z dowcipem …moze sie rozwina. Zwlaszcza, ze wizerunek to polowa sukcesu a laski, trzeba im to przyznac z polotem dzialaja. I te rozowe gitary …

Trzecim supportem , tuz przed gwiazda….. okazal sie zespol, ktory tworzy trzech energetycznie naladowanych chlopakow. Juz po jednym utworze podobienstwo do Blinkow 182 wydalo sie razace. Rowne gitary, dwa wokale ….ot takie sobie piosenki o tym jak ona i on spotkali sie na studenckiej potancowce…Przesadzam, na pewno mieli pare glebszych przemyslen, ale zmeczenie mnie juz dopadalo, a oni spiewali i spiewali. 

Po polnocy na scene wkroczyl The Creepshow. Mnostwo pozytywnej energii, radosc brzmienia. Widac, ze zespol swietnie sie bawi na scenie, nawet w takim malym klubie w srodkowej Kanadzie. Rowles rozgrzal swoje klawisze do czerwonosci, Kendra raz po raz wskakiwala pomiedzy publicznosc. Udalo jej sie nawet wskoczyc na przeciwlegly do sceny bar, a takze na kontrabas! Wizerunkiem zaskoczyl nas gitarzysta, ktorego nazwalismy pieszczotliwe Mietkiem (z wstydem przyznaje, ze prawdziwego imienia nie udalo nam sie zapamietac) Tak zaszalal, ze raz nawet udalo mu sie odlaczyc od gitary. Najwiekszym temperamentem wykazal sie perkusista Sandro "Blood" Sanchioni , ktory niemal fruwal pomiedzy swoimi talerzami. Kontrabasista fantastyczny. Do kontrabasu mam z reszta wyjatkowa slabosc i ze lubie to za malo powiedziane.   Trzeba przyznac Creepshow dali swietny koncert! 






Organizacja wydarzenia zaskoczyla nas bardzo.W Dublinie o wyznaczonej godzinie ludzie sie pojawiaja i czekaja na otwartcie drzwi. Obsuwa dwugodzinna jest nie do pomyslenia, bo zwykle przed polnoca wszyscy grzecznie opuszczaja sale koncertowa. Gdyby taki Creepshow pojawil sie w Dublinie klub bylby wypelniony po brzegi a ludzie spiewaliby w glos wszystkie utwory. Pewnie mielibysmy tez okazje poogladac pare ciekawych stylistycznie kreacji. Koncert skonczyl sie grubo po drugiej. Nie bylo wyjscia, odpalilsmy fure i pognalismy wzdluz pol do bezkresnie oddalonego Morden.

Ciekawe czy tego typu organizacja, a moze brak organizacji to przypadek czy regula? No ciekawe.

ps. czy ktos zauwazyl uderzajace podobienstwo Mietka do lidera kabaretu Kon Polski Leszka Malinowskiego?
 

Komentarze