Z pasja, czyli rozpoczynam nowy rozdzial

Segregujac zolte karteczki notyfikujace spoznienia uczniow mordenowskiego High School pomyslalam jak malo moja praca ma wspolnego z pasja. Coz bowiem porywajacego jest w ukladaniu kartek wedlug alfabetu albo wbijaniu notek usprawiedliwiajacych uczniow w system komputerowy. Pomylki mozna byloby uznac za fantazyjne oderwanie od normy, ale taka fantazja z gory skazana jest na mrukliwe komentarze. Ja wiem, sa ksiegowi zatracajacy sie w cyferkach, tacy ktorym sprawia osobliwa przyjemnosc ukladanie liczb w rzadki. Administratorzy, sekretarki, ktorych zonglowanie pomiedzy liniami telefonicznymi czy archiwizowanie sa conajmniej jak ciastka z mega ptysiowym kremem. A ja? pomyslalam, jestem tam gdzies pomiedzy tymi zoltymi kartkami, pomrukami, folderami, kserem, faxem - utknieta miedzy mlotem a kowadlem.

Pasjami wiec ogladam amerykanskie produkcje, wskakujac raz po raz z jednego swiata w inny swiatek kibicujac uczestnikom wyscigu oskarowego.  Matthew McConaughey i Jared Leto zmiazdzyli mnie efektami swoich diet odchudzajacych. McConaughey znany z wysportowanej klaty i nienagannej sylwetki w filmie  w"Dallas Buyers Club" jest porazajaco-odrazajacy. Towarzyszacy mu Jared  w pelnym makijazu, sztucznych lokach machajac torebusia, slania sie na wychudzonych girkach. Niezla laska, wystrojona, dopracowana w kazdym detalu stanowi psychiczny balans dla Rona, bohatera granego przez McConaugheya.  Obaj rewelacyjni, wielowymiarowi - potrafiacy grac na emocjach jak na doskonale nastrojonych instrumentach, dociskajac mocniej i slabiej dawkujac widzom wrazenia. Niby taka sobie historia o przyjazni w obliczu smierci, operatywnosci i wierze w niemozliwe a skutecznie kradnie uwage i przykuwa widza do ekranu bawiac sie jego emocjami.

Dwa inne filmy "The Wolf of Wall Street" i "American Hustle"  umiejscowione sa w podobnym czasie historycznym - schylku lat 70-tych i latach 80-tych. Oba filmy traktuja o przekretach finansowych jednak oba ciut inaczej. Swiat jest jednak podobny: obludny, pelen pozerow i oparty na grze, w ktorej kasa, narkotyki i seks graja pierwsze skrzypce. 
Gwiazda Wolfa jest Leonardo DiCaprio, ktory jak wiadomo zagrac moze wszystko. Tutaj lekko ulany, w materialowych garniturach a`la Miami Vice mierzy sie z Wall Street i z kolejna wersja historii  od pucybuta do milionera. Leo pijany, Leo zacpany, Leo krol zycia, Leo zdobywca, ba! Leo ze swieczka w tylku... Gwiazdor nie szczedzi srodkow wyrazu. W jednej scenie  staje sie magnetyczno-demonicznym przywódcą bandy owladnietej goraczka mamony w drugiej zas żałosnym narkomanem, zacpanym psycholem, ofiara  drugow, nieodpowiedzialnosci  i lekkomyslnosci. DiCaprio caly jest pasja, dojrzewa z wiekiem jak wino. Charyzmatyczny, nietuzinkowy, jedyny w swoim rodzaju.

W"American Hustle" prym wiedzie Christian Bale, choc wiernie dotrzymuja mu kroku Bradley Cooper, Jennifer Lawrence i odwaznie kuszaca swym dekoltem Amy Adams. Niektorzy psiocza na przerysowana stylizacje, wymyslne kostiumy, a mi sie wlasnie ten klimat bardzo podoba. Bale tym razem grubawy, z duzym brzuchem, przyciezkawy  (ciekawa odmiana po np: Mechaniku, w ktorym jak mniemam korzystal z tej samej diety co McConaughey i Leto) ze starannie tapirowana zaczeska, prowokuje mimowolny usmiech na twarzy. Ot taki nieudaczny
 
biznesmen, ktoremu sie marzy olsniewajacy biznes zycia i co bardziej zdumiewajace w pewnym sensie taki wlasnie biznes mu sie trafia. Lawrence wszystkie swe emocje  wykrzykuje potrzasajac  fantazyjnie wywynieta grzywke, a bohater grany przez Coopera  im bardziej skreca swe finezyjne kedziorki, tym bardziej wydaje sie byc spiety i owladniety obsesja sukcesu. W tym filmie bohaterowie klamia, oszukuja, kradna z pasja i wdziekiem i urokiem, ktorym nie mozna nie ulec.

Nikt nie ma latwo moi drodzy, a za pasja stoi poswiecenie i ciezka praca i dotyczy to zarowno tych wymyslonych jak i tych realnych bohaterow.  Sczepiajac kolejne zolte karteczki, notki od rodzicow i nauczycieli postanowilam uruchomic energie i swoj potencjal. Zrobilam to niemal z tym samym impetem jak Leo rozrzucajac dolarowki z lodzi. Dziurkacz furczal, a zszywacz wyrzucal zszywki z szybkoscia karabinu maszynowego. Nie zdecydowalam sie jeszcze na stylizacje - waham sie pomiedzy lokami Coopera a finezyjnie upieta fala Lawrance. Dekolty Amy Adams odpadaja - choc jestem pewna, ze w szkole wzbudzilyby najwieksze zdumienie. Z pasja, w rytmie disco rozpoczynam nowy tydzien....czego kazdemu rownez zycze.

Komentarze

  1. Recenzja na piątkę :) u ... profesora Bobowskiego i nie tylko.:)
    Widziałam na razie jedynie czołgającego, bosko mamroczącego, tyłek świecującego.. DiCaprio :)) Od fucków zakręciło mi się w głowie, a wiesz, że nie stronię od ekspresyjnych komentarzy rzeczywistości ;) Podobno film ten wygrywa w rankingu ilości wypowiedzianych przekleństw. Słowo "fuck" pada 506 razy:). Tak czy owak lobbuję za Oskarem dla Leo.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mysle, ze gdybysmy obejrzaly ten film u profesora Bobowskiego jak nic wpadlybysmy pod krzesla z wrazenia :-) Wolfa wyryzyserowal M. Scorsese i trzeba przyznac, ze jak na 71 latka ma facet fantazje i temperament. Z tym Oskarem to jednak niezla zagwozdka. Dobrze, ze ja nie musze wybierac, bo mialabym niezly dylemat.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz