Koncert na zielonej łące - bajka


- Biedrona pospiesz sie, bo nie zdazymy! Czy my zawsze musimy sie spozniac? – gderala Mrowka.
-Zdazymy – odparla spokojnie Bierdonka.
Obie odstrojone kierowaly sie w kierunku Lakowego Domu Kultury, w ktorym mial sie odbyc koncert Pasikonika Franka. Biedronka polerowala ukradkiem czarne kropki, Mrowka zas zgodnie z najnowsza moda podejrzana w magazynie „Mrowki i ich styl” stawiala swoje czulki na usztywniajaca pomade, ktora zakupila w sklepie u Pani Wazki. Juz z daleka bylo slychac dzwieki muzyki i krzyki fanow, ktorzy nie mogli doczekac sie koncertu.
- Franek! Franek! Skandowal rozgoraczkowany tlum owadow zwabiony obietnica swietnej zabawy. Pasikonik Franek byl absolutna gwiazda i ulubiencem wszystkich zgromadzonych. Oczywiscie nie wliczajac Chrzaszcza, ktory nie widzial nic fajnego w sluchaniu muzycznych wypocin Pasikonika, co wiecej, nie lubil tlumow a glosne dziwieki wprowadzaly go w stan nerwowego drzenia.
- Ty Mrowa, ale impreza! – szepnela Biedrona.
Wepchnely sie na przody i dolaczyly do wrzeszczacego tlumu:
-Franek! Franek!
Po chwili drzwi do Lakowego Domu Kultury sie otworzyly i wszyscy fani wtoczyli sie na wielka sale, ktora wyposazona byla w najnowszy system swietlny i brokatowe sciany. 
- Ale tu pieknie – wyszeptala wlochata Dzdzownica. Urwala sie z drugiej zmiany w Hotelu u Pana Trzmiela, gdzie normalnie o tej porze przygotowywala pokoje dla nowo przybylych gosci. Nie mogla odpuscic takiej okazji. Musiala zobaczyc Franka!
- Ja nie moge! – Mrowa podskakiwala szybko klaszczac przy tym zwawo.
- Brokatowe sciany! Biedrona patrz! – zachecala przyjaciolke, zeby rozejrzala sie wokol i przestala histerycznie obsciskiwac Pszczole.
- Widze, widze – odpowiedzila Biedrona, zajeta wysluchiwaniem opowiesci dawno niewidzianej kolezanki.
- Biedrona!Patrz! Fraaaanek – Mrowa nie mogla opanowac emocji. Na scenie pojawil sie sam ON - soczyscie zielony Pasikonik. Sklonil sie, przymknal oczy i zaspiewal. Owadzie serca stanely z wrazenia. Co niektore panie wpatrzone w swego idola zapominaly oddychac, zas inne oddychaly w przyspieszonym rytmie.
- Jaki on jest fantastyczny – szeptala bez ustanku Dzdzownica, dla ktorej Pasikonik Franek byl absolutnie meskim idealem. Ostatni utwor, juz tradycyjnie, wybrancy mogli odspiewac z Frankiem na scenie. Na znak Pasikonika chetni rzucili sie do wyscigu, depczac wspoltowarzyszy zabawy. Kto pierwszy ten lepszy, przeciez okazja plasow na scenie w towarzystwie zielonej gwiazdy mogla sie tak szybko nie pojawic.Mrowa zlapala Biedrone za reke. Wachlujac malymi skrzydelkami , uniosly sie lekko ponad rozentuzjazmowanym tlumem i wpadly z impetem na scene. Od razu zaczely zwawo podskakiwac - nozka w prawo, nozka w lewa. To byla zabawa!
- Biedrona ja spiewam! Pochylila sie do mikrofonu wykrzykujac refren na cale gardlo.
- Ja tez, ja tez! – wolala glosno Biedronka. Obok podskakiwaly tez wlochata Dzdzownica, mala brzydka Stonka i zwariowana Pszczola.
-„Trwaj chwilo, jesteś tak piękna”! - wykrzyknela radosnie wlochata Dzdzownica.
- Goethe! - odkrzyknely zgodnie Mrowa i Biedrona.
- Co za noc! – wysapala Mrowka. Co za energia!
W rzeczy samej Biedrona i Mrowa zgodnie z idea Carpe Diem dusily moment jak cytryne i czerpaly z niego radosc i entuzjazm. W tym samym czasie Chrzaszcz Burmuch naciagal liscia glebiej na swoje czulka. Mruczal cos pod nosem, o tym ze swiatla go draznia i muzyka denerwuje. Przymyknal jedno oko, potem drugie powoli oddajac sie marzeniom sennym.
 
Ilustracja - Maja

Komentarze