Co tam w trawie piszczy - czyli znowu bajka

- Co tam w trawie piszczy? - zapytala Mrowka Chrzaszcza, ktory przykucnal pod lisciem , tuz kolo wielkiego debu.
- Pada i pada – westchnal przytloczony szaruga Chrzaszcz.

- Fajnie, ze pada - Mrowka na to. Mozemy zorganizowac deszczowe zawody w plywaniu.
- Nie umiem plywac - odparl Chrzaszcz, zupelnie nie zwracajac uwagi na entuzjazm Mrowki.
- To moze zbudujemy lodki? Widzialam rewelacyjne lupinki po orzechach w sklepie u pani Wazki.  
Takie nie za duze, nie za male. Mozemy pomalowac je na ulubione kolory, dopiac zagielki  i jak juz przestanie padac poscigamy sie na tej wielkiej kaluzy na srodku laki.
- Eee, kasy nie mam.Wazka ma wygorowane ceny, nie stac mnie na jakies lupinki. – odparl naburmulony Chrzaszcz.
- A moze po prostu sie przejdziemy. Zalatwie zaraz parasolki, albo jesli chcesz to mam takie ladne kolorowe pelerynki – nie poddawala sie Mrowka, podrzucajac raz po raz nowe pomysly, cos co  mogloby rozchmurzyc Chrzaszcza. Pan Chrzaszcz jednak nastroszyl wasy, wzruszyl skrzydlami i wsunal sie glebiej pod liscia.
Nagle uslyszeli smiech dochodzacy z oddali. Po chwili dostrzegli Biedronke, ktora usilowala przeskakiwac z trawki na trawke. Niestety nie byla w tym najlepsza  i co rusz wpadala w krople deszczowe rozpryskujac wode na boki.
- Hejka co robicie tam pod debem?- zamachala do nich radosnie.
- No nie, jeszcze ta przynioslo – zamruczal naburmulony Chrzaszcz.
Mrowka za to wyraznie sie ucieszyla.
- Hej Biedrona, dawaj tu do nas. Tak sobie tutaj  milo gadamy pod debem.
Biedronka otrzepujac mokre skrzydelka zblizyla sie w podskokach. Usmiechala sie radosnie , zabawnie potrzasajac czulkami.
- A co wy tutaj tak sterczycie? A pan? chory pan, Panie Chrzaszczu? Tak pan sie pod tym lisciem ukrywa.
- Nie twoja sprawa Biedrona, ja sie nie pytam czemu skaczesz po tych trawach?
- Oj przepraszam Pana, Panie Chrzaszczu, nie zamierzalam Pana urazic? Tak tylko zapytalam. Z troski. Nieszczegolnie pan wyglada. Lece dalej moi drodzy nie przeszkadzam w pogawedkach.. Konik polny mowil, ze slonce bedzie po poludniu, spiesze sie wiec zeby dotrzec na koniec teczy.
- hehh koniec teczy tez mi cos? Tecza jest zjawiskiem optycznym i meteorologicznym powstaje w wyniku załamania, rozszczepienia i całkowitego odbicia promieni slonca w kroplach deszczu.  Raczej na koncu nie staniesz - mruczal pod nosem Chrzaszcz.
- Moze i tak , ale chcialabym byc blizej. Slyszalam tez jak Konik polny opowiadal o irlandzkim skrzacie, ktory  trzyma garnek ze zlotymi monetami. Wyobrazacie sobie jaka to bylaby przygoda spotkac takiego Leprechauna z garnkiem zlotych monet na koncu teczy - Biedronka usmiechnela sie szeroko, wznoszac ku niebu okragle, rozmarzone oczy.
 
Mrowka az podskoczyla z wrazenia.
- Biedrona lece z toba! - powiedziala wolno, weszac dobra zabawe. A chcialabys moze zrobic lodki. Wiesz widzialam u Pani Wazki fajne lupinki. - trajkotala bez ustanku. Biedrona potrzasala czulkami i smiala sie perliscie. Zsunely sie w dol po mokrej od deszczu trawie. Chrzaszcz tylko westchnal
- Ale glupie w bajki wierza. Goblin na koncu teczy. Bzdety. Lepiej odsapne w spokoju. W taki ponury deszczowy dzien to tylko spac i czekac na lepsze dni.

 

Komentarze

  1. O! i bajka jest, na dobranoc :) Też popełniłam kiedyś parę razy; trzeba by się co jakiś czas wprowadzić w baśniowy nastrój...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo bym chciala przeczytac :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz