Koncert w Morden czyli sciany zadrżały

W Kenmore Theatre ,miejscowym osrodku kultury odbyl sie, ku naszej uciesze, kolejny koncert. Wystapili artysci nowi, lokalni ulubiency a takze goscie z Toronto. Energetycznie nakreceni wielbiciele dzwiekow zabawili sie muzyka, siegneli po ciekawe rozwiazania muzyczne i widac bylo, ze wszystkim wystepujacym granie daje wiele radosci. 

Ghost of Charging Bison - lokalne gwiazdy odspiewali swoje hity z nowa energia i wzbogacili kazdy utwor o fenomenalne brzmienie skrzypiec. Karl - frontmen zepolu jest nie tylko uzdolnionym tworca wpadajacych w ucho melodii, ale fantastycznym gawedziarzem. Kazda piosenka ma swoja historie, ktore Karl przy okazji wystepow swym czarujacym glosem radiowca snuje. Przy czym snute watki sie mieszaja, raz po raz jeden staje sie wazniejszy niz ten wczesniej przytoczony.Prawdopodobnie przy odrobinie promocji chlopaki mogliby osiegnac wiekszy sukces. Tymczasem grywaja od czasu do czasu utrwalajac slawe outsiderow. Tak czy inaczej swietnie wystep.

Gwiazda wieczoru byl zespol 24 Street Wailers, ktory gra mieszanke bluesa, rockabilly, swing, rock and roll – czyli muze inspirowana latami 60-tymi,  wzbogacona  jednak o mnostwo nowoczesnych aranzacji. Najmocniejsza strona zespolu jest niesamowita energia, ktora niemal roznosi muzykow. Zespol tworza niezwykle zywiolowy saksofonista, niesmiala, lecz sprytnie przebierajaca na strunach gitarzystka, odgrywajacy lidera basista i wreszcie perkusistka i wokalistka w jednej osobie. Tak energetycznego zespolu Kenmore Theatre prawdopodobnie jeszcze nie widzial. Wokalistka glosem poteznym i mocnym wprawiala sciany w drzenie, a publicznosc zwykle cicha i spokojna podrigywala w swych pluszowych fotelach. Niesamowite z jaka latwoscia artystka walila w talerze i wyspiewywala kolejne utwory. 24 Street Wailers to swietny zespol koncertowy. Sam rodzaj muzy na dluzsza mete moze byc monotonny, chyba ze ktos uwielbia ten gatunek, ale na zywo slucha sie tego rewelacyjnie. Nogi same sie ruszaja , a cialo rwie do tanca. Jak bym miala sie do czegos przyczepic, to zecydowanie popracowalabym nad wizerunkiem scenicznym. Czerwone wlosy wokalistki i fryzura basisty w stylu Johnego Casha to nie wszystko. Brakuje im troche bialych koszul, szelek, taftowanych sciagnietych w pasie sukienek i tapirowanych lokow na przedzie, czegos co utrwaliloby zwiazek pomiedzy muzyka, atmosfera, ktora tworza a tym jak wygladaja.
Zespol obecnie jest na trasie koncertowej przemierzaja prerie, po Alberte jada w kierunku mglistego Vancouver. Jesli ktos bedzie mial okazje ich zobaczyc to polecam. Z czasem moze wpadna tez do Europy. 

Miejmy nadzieje, ze takich koncertow w Kenmore Theatre bedzie wiecej i wiecej. 

ps.Zdjecie zostalo zapozyczone ze strony zespolu. Tak sie zasluchalismy, ze jakims cudem nie udalo nam sie pyknac dobrej fotki.

Komentarze