W oddalonej od Manitoby o jakies 800 km poludniowej Dakocie spadl snieg i zmrozil mieszkancow. Niestety i my odczulismy
te fale chlodu, na szczescie tylko przez jeden dzien. Temperatra spadla, pociemnialo jakos, wiatr przygial drzewa a nas
wszystkich zmobilizowal do naciagniecia czapek, rekawiczek a nawet nausznikow.
Jako, ze w okolicy zorganizowano swieto dyni wybralismy sie w ten chlodny
dzionek, aby poogladac roznego rodzaju, ksztaltu i wielkosci dynie . Hodowcy mieli szanse zaprezentowac najdorodniejsze okazy, a takze dziwadla, ktore porosly jakby
mimochodem. Male fikusne dynki w kategorii wagowej nie mialy szans, ale
przesympatycznie prezentowaly sie na roznego rodzaju straganach. W niedziele
pogoda zmienila sie diametralnie i znow wygrzewalismy grzbiety w jesiennym
slonku. Odkrylismy tez park w srodku nigdzie. Ukryty pomiedzy lasem, a polami z zabawna brama wjazdowa nadaje sie rewelacyjne na pikniki, ogniska i grille. Tak sobie mysle, ze moze wlasnie tam uda sie jakies ognicho z kielbaskami jeszcze w tym sezonie zorganizowac.
Nalezy nadmienic rowniez, ze oficjalnie zaczal sie sezon lyzwarski. Choc wlasciwie dla niektorych zapalencow sezon lyzwiarski trwa caly rok. Hokeisci i hokeistki zyc przeciez bez lodu nie potrafia. Lato, wiosna czy trzaskajacy mroz smigaja na tafli jak szaleni. Zarowno dzieciaki jak i dorosli uwielbiaja tutaj ten sport. Lyzwy zaklada sie tutaj na nogi nawet maluchom, ktore ledwie odrosly od ziemi. Prawde powiedziawszy nie zdawalam sobie nawet sprawy, ze produkuje sie lyzwy w tak malych rozmiarach. Co zabawne te maluchy po krotkiej chwili pomykaja po lodzie jakby nigdy nic innego w zyciu nie robily. Jazda figurowa jest zdecydowanie preferowana przez panie i trzeba przyznac wygladaja przepieknie. Zgrabne, wiotkie, z niesamowita gracja wiruja na lodzie jak baletnice. Patrzac na te wyczyny wydaje sie czlowiekowi, ze jak tylko nalozy lyzwy to rownie zgrabnie i z ta sama lekkoscia dolaczy do wirujacych labedzi. Nic bardziej mylnego - nogi sie rozjezdzaja, rownowagi zlapac nie idzie a i ten suw to raczej pokraczny niz zgrabny. Ale co tam trzeba probowac....Sezon dopiero sie zaczal.
Ten wielki dyniowy okaz jest prawdziwy? :) Bardzo mnie cieszy, że w Polsce również w końcu konsumenci skłonili się ku dyni. W wielu miejscach można ją już kupić, szczególnie jej smaczną małą odmianę dynię hokkaido. Potrafi rosnąć jak oszalała, w ciągu jednej nocy zarosnąć całą grządkę( sprawdzone w czasie gorzanowskiej eksperymentalnej uprawy:)) Robiłam już dynię w wielu odsłonach, proszę o jakieś kanadyjskie kulinarne propozycje.:)
OdpowiedzUsuńDyniowe okazy rzeczywiscie byly ogromne. I nie wiem jak udalo sie tutejszym hodowcom takie potwory wyhodowac. To ja czekam na ciekawe przepisy :-) Koniecznie podeslij cos interesujacego. Jedynie na co sie tutaj natknelam to zupy dyniowe, ciasta i dosc ciekawie wygladajace cup-cakes. Z tego co zauwazylam tutaj dynie raczej pelnia funkcje dekoracyjna. Powykrawane w ciekawe straszydla juz od paru tygodni stoja poustawiane grupowo i osobno tworzac zabawne jesienno-Helloweenowe dekoracje.
OdpowiedzUsuń