"Tak sobie mysle" - Stuhra o zyciu rozwazania


"Bo życie to jest takie pole minowe. Przeszedłeś kawałek? To podziękuj. I zrób następny krok. Jeden. Nie puszczaj się biegiem - jeden krok. To jest wiara" pisze Jerzy Stuhr w swoim dzienniku, ktory powstal w trakcie zmagan z choroba nowotworowa. O zmaganiach z choroba tu jednak niewiele, za to mnostwo dygresji, anegdot i obserwacji z zycia codziennego.

Artysta odwaznie wyraza swoje opinie, komentuje wydarzenia polityczne, kulturalne i teatralne. Wydarzenia polityczne, o ktorych pisze nie maja z pewnoscia takiej wagi dla mnie emigrantki jak dla rodakow mieszkajacych w kraju. Nie moge sie ustosunkowac do reformy o lekach, albo do zachowan specyficznej grupy politycznej bo na stan dzisiejszy slabo mnie to interesuje.  Nie sledze zmagan naszych polskich politykow, ani wydarzen sportowych, gubie sie wrecz w aferach finansowych i w tym co sie w kraju dzieje.  Nie przeszkadza to jednak  zrozumiec  frustracji autora i tego skad te frustracje sie biora.
Z ciekawoscia, czasem usmiechem czytalam ciete komentarze czlowieka, ktory z pasja obserwuje swiat  "Przyglądać się ludziom - oto moja rozrywka" mowi Stuhr. To tak jak ja - pomyslalam i z jeszcze wiekszym zainteresowaniem zaglebialam sie w dzienniku.

Wszystko zaczelo sie od zeszytu, ktory otrzymal od swej corki i zapiskow, ktore powstaly z potrzeby zajecia sie czyms i odwroceniu uwagi od choroby. Decyzje o wydaniu ksiazki podjal artysta jakby po drodze, decydujac sie na wpuszczenie czytelnika w jego jakze intymny swiat. Stuhr jawi sie tu nie tylko jako aktor, artysta o niesamowitym doswiadczeniu zawodowym, ale tez troskliwy tata, belfer czy w koncu obywatel. Nie ukrywa co go gniecie i bulwersuje. Obrywa sie tworcom, aktorom, politykom. Jego recenzje filmow takich jak "W ciemnosci" Agnieszki Holland  czy "Sponsoring" bezcenne. Z jajem, zatroskaniem a jednak fachowo.

W swoje dewagacje na temat swiata, wplata mnostwo dygresji osobistych, prawdziwie ludzkich i glebokich. Wzruszajacy jest niezwykle w swych wyznaniach:

"Musze to odnotowac, chociaz troche sie wstydze. Kilka razy ostatnio w mej szpitalnej niedoli miale placz na konca nosa. Dziwi mnie to, poniewaz stan ten towarzysz mi w zyciu niezwykle rzadko. W kinie nigdy, przy narodzinach dzieci - nie, w chwilach zaloby- nie. Sluby, uroczystosci - nie. Skad ostatnio zrobilo mi sie lzawo? Po analizie juz wiem. Lzawosc pojawia sie, kiedy doznaje jakiegos rodzaju upokorzenia. Jestem zdany na czyjas laske, jestem bezsilny, ten kto byl w szpitalu, wie o co chodzi. Wtedy temu upokorzeniu w poczuciu bezsily towarzyszy stan beksowatosci. Tak na upokorzenie jestem wyczulony nieslychanie. Paradoksem, wiec jest wybranie przeze mnie zawodu aktora, gdzie upokorzenie towarzyszy ci niemal codziennie"

Aktor ma niezwykle poczucie humoru, ktore jak mi sie wydaje jest jednym z najsilniejszych punktow jego osobowosci. Ironiczne nieco sceptyczne spojrzenie na otaczajaca rzeczywistosc i umiejetnosc szybkiej puenty to jest to co lubie w tej ksiazce najbardziej.

Jerzy Stuhr to niezwykle wrazliwy intelektualista, ale i człowiek o dobrym sercu.  Pieknie mowi o wartosciach bliskich kazdemu: zyciu, smierci, rodzinie, milosci, przemijaniu, a takze swoich artystycznych fascyncjach.  Z pokora przyjal na siebie kolejne wyzwanie losu, potrafil tez w tym trudnym dla siebie i najblizszych okresie znalezc pozytywne aspekty. Aktor zwyciezyl chorobe a jego zapiski z tego szczegolnego okresu z pewnoscia sa niezwykla dokumentacja jego przemyslen i stanu ducha. 

Ta choroba ukazała mi piękno życia, mojego życia. Dała mi siłę, aby tego nie stracić.” 

Swietny kawalek literatury napisany przez wyjatkowego czlowieka. 

Komentarze