Wioski i miasteczka pojawiaja sie nieczesto, wielokrotnie dosc niespodziewanie, ograniczajac wrecz do kilku domow gdzies po srodku nigdzie. Krajobraz przypomina mi niektore z polskich rejonow, choc zdecydowanie w duzo, wiekszym wydaniu. A moze mi sie tak kojrzy przez ten zolty rzepak wlasnie?
Na trasie naszych podrozy zupelnie przypadkiem odkrylismy dwa bardzo charakterne miasteczka, umiejscowione niemal tuz przy granicy z USA.
Killarney Turtle-Mountain to niewielka miejscowosc polozona nad jeziorem zwiazana emocjonalnie i symbolicznie z Irlandia. Zdecydowanie daleko mu do uroku irlandzkiego imiennika, ale cos w sobie ma.
Moim faworytem zdecydowanie jest Boissevain, prawdopodobnie najbardziej ukwiecone miasteczko na swiecie. Ta niewielka miescine usytuowana pomiedzy wspomnianym Killarney a Delorine i niewielkiej odlleglosci od Turtle Provincial Park zamieszkuje okolo 1500 mieszkancow, ludzi kreatywnych i z fantazja.
Tuz przy wjezdzie do miasteczka stoi wielki zolw Tommy, ktory witajac turystow zwawo macha kanadyjska i amarykanska flaga na znak wspolpracy, jednosci i bliskch stosunkow kulturalno-gospodarczych. Statua zolwia jest nie tylko symbolem miasta, a takze calego regionu. Latem ponoc urzadzane sa w miasteczku zolwiowe derby, co jak sobie wyobrazam, moze byc calkiem emocjonujace. Boissevain znane jest ze swoich licznych murali i przyjaznego stosunku do ptactwa - a pojecie "domek dla ptakow" przybiera tu calkiem inne znaczenie. Ptakow w tym rejonie jest cale mnostwo. Kampujac w Turtle Provincial Park mielismy okazje posluchac niezliczonych gwizdow, trelow, swiergotow... Prawdziwy raj dla ornitologow.
Gdzie czlowiek nie spojrzy ukwiecone rabatki |
To co ptaki lubia w Boissevain najbardziej - ptasne blokowisko
Ogrodek za sklepem |
Czasem mozna sie wkomponowac w mural |
....albo wczuc w role |
Komentarze
Prześlij komentarz