Pudelka z dobytkiem doszly, ale nie sprawily, ze poczylam sie domowo. Chwilowo sie czuje, mimo, ze do pracy chodze kazdego dnia, robie plany weekendowe, letnie a nawet wrzesniowe. Moje poczucie tymczasowosci osladza slonce swiecace, niesamowita zielen i kwiaty kwitnace jak zwariowane.
Wpadlismy ostatnio do ogrodu angielskiego w parku Assiniboine. Roznokolorowe tulipany panosza sie na rabatkach cieszac sie, ze nareszcie moga pokazac sie w calej okazalosci. Bez pachnie tak intensywnie, ze chcialoby sie ten zapach zamknac w butelce i wdychac nieustannie. Na placu zabaw skalniakowe zaby przygrywaja na wyimaginowanych instrumentach tak zwawo, ze nawet osiol zamkniety w zagrodzie przytupuje w rytm tylko mu znanej melodii. Male pokraczne kaczki podazaja za majestycznie plywajacymi na jeziorku rodzicami, a ogromna wazka przycupnela na minute na plocie i wygrzewa sie w promieniach slonca. Ludzie piknikuja, dzieci radosnie rozpryskuja wode w Spray Parku. Wszyscy sie czesciej usmiechaja i sprawdzaja rosnace slupki na termometrach. Wiosna w pelni :-)
Komentarze
Prześlij komentarz