Hej ho, hej ho do parku by sie szlo :-)

Pembina Valley Provincial Park to jeden z parkow prowincjonalnych, ktorych w Manitobie jest ponad piecdziesiat. Nic to w porownaniu z iloscia parkow, rezerwatow przyrody w British Columbia czy Ontario, ale w zwiazku, z tym ze jestesmy przelotnie w okolicy ( nawet jesli przelotnie oznacza dluzsza chwile) pare miejsc trzeba zobaczyc. Jak mawia znajomy z pracy nawet do Calgary mozna sie spokojnie na interesujaca wycieczke  wybrac (1330 km). Zabrac trzeba tylko duzo jedzenia (nasze dzieci ciagle musza cos mielic) picie, jakies zabawki na przetrwanie podrozy i juz - wyprawe czas  zaczac. 

Pembina Valley Park jest wlasciwie niedaleko od Morden - jakies piecdziesiat kilometrow, droga posrod pol. Zadziwiajace jak tutaj, na prerii bywa pusto. Jakis domek w srodku nigdzie, a to jakies skrzynki pocztowe umieszczone przy drodze - diabli wiedza komu poczte dostarczajace. Pustka, przestrzenie jak okiem siegnal...no taka wlasnie ponoc Manitoba jest.

Wejscia do parku strzeze para mlodych ludzi z dwojka dzieci, ktorzy jak sie wydaje utkneli na skraju tego pustkowia. Pan  domu ledwo trzymajac sie na nogach, wychudly jakos niezdrowo, poprosil nas zebysmy wpisali sie do listy gosci. Pani domu za to z dwojka uczepionych jej latorosli ogarniala ogrod - jak mysle zapewniajac sobie rozrywke duchowa i ruchowa.
W parku mozna wybrac kilka szlakow, na prozno jednak szukac jakichkolwiek objasnien na stronie internetowej. Nie wiadomowiec jak dlugie sa szlaki i jaki prezentuja poziom trudnosci.

Patrzac na mapke informujaca, ktora znajduje sie tuz przy wejsciu do parku, ciezko tez sie zorientowac o co tak naprawde w tych oznaczeniach chodzi. Wpadl nam w oko szlak zolty, sloneczny - najdluzszy z proponowanych. Przegonilam szybko dzieciaki, zeby sie nie zorientowaly jaka wyprawe wlasnie im rodzice zafundowali.  Droga byla urozmaicona, teren lekko pagorkowaty czasem piaszczysty, czasem mocno podmokly. Widoki interesujace, nie powalajace jednak - ot taki dluzszy spacer, idealny na niezbyt cieply dzien. Szlak prowadzil glownie przez las, przecinajac trzy razy rzeke, male polany, mostki i kilka miejsc widokowych. Rzeczywiscie byl dosc dlugi - okolo trzech godzin zajelo nam  dotarcie od parkingu, zatoczenie okregu i powrot do miejsca wyjsciowego. Dalismy rade :-) W nagrode dzieciaki zjadly wielkie lody i mogly ostatecznie zalec w ulubionych pozycjach lezacych. A ja z tej radosci, ze udalo mi sie rozruszac nasze monstery upieklam im pyszne ciasto truskawkowe. 

 
Na poczatku wycieczki zawsze ma sie mega duzo energii



Przeprawa przez rzeczke - to jest ubaw!




Toaleta w srodku lasu tzw pelen wypas :-).

























Isc ciagle isc w  strone slonca, -
gdzieklwiek jest :-)





















W Dubsie ponoc slonce. U nas ulewy, ulicami plyna rzeki, nawet wysokie auta maja trudnosc aby przeprawic sie  przez te ilosci wody.Uwaga, uwaga miasteczko tonie. Jak to? Cos tu nie gra?
 

Komentarze