Prawko musi byc

Niemozliwe stalo sie mozliwe - stalam sie wlascicielka kanadyjskiego prawo jazdy co oznacza mobilnosc, niezaleznosc...to po prostu oznacza, wolnosc!

Prawo jazdy zrobilam wczesnie - juz jako siedemnastolatka korzystajac z mozliwosci , ktore zapewnila mi nasza szkola kochana (w tym roku ponoc wypada jakas kolejna rocznica, ktos o tym pamieta?)  Kurs prowadzony przez nauczycieli dostarczony byl z fantazja i niezla doza nonszalancji. Manewry cwiczylam na lace lub polu podczas gdy pan X zajadal obiad w swoim domku na wsi. Ale jak to mowia glupi ma szczescie i jazde po miescie zdalam spiewajaco.Pozniej bylo dlugo dlugo nic az w koncu zaczelam jezdzic.
 
Moje samochodowe poczatki wiaza sie niedlacznie z Fiatem 126p pozyczanym od mojej fantastycznej blond kolezanki. Fiatem tym pedzilysmy przez laski, bezdroza, miasteczka i duze miasta. Mimo braku ogrzewania czy torpedy doladowujacej auto bylo super. Oczywiscie zdarzaly sie nieprzewidziane przygody.Raz utknelysmy na placu 1 Maja we Wroclawiu, innym razem pekla nam opona a jeszcze innym razem trzeba bylo lapac drzwi na skrecie, bo sie samoczynnie otwieraly, ale... Ta fura uczylam sie parkowac, podjezdzac pod gorke i wjezdzac w zatoczke. Czasy byly zabawne i nieodlacznie kojarza mi sie z filmem Fuks i poscigiem w wykonaniu M. Sthura :-)
Moim pierwszym wlasnym samochodem byl blekitny Volkswagen golf 2. Auto, ktore do tej pory wspominam z rozczuleniem. Przerobiony na gaz, tani w uzytkowaniu sluzyl mi wiele lat. Nawet kiedy juz mieszkalismy w Dublinie czekal na nas cierpliwie i niezawodnie sluzyl podczas wizyt w kraju. Ostatecznie odsprzedany temu samemu czlowiekowi od ktorego auto kupilismy. Ponoc juz zezlomowany, pewnie odmowil posluszenstwa po rozstaniu z ukochana wlascicielka :-)
W Dublinie przez chwile jezdzilam Fiatem Marea, Renault Sceniciem do ktorych szczescia zupelnie nie mialam. Okazaly sie wadliwe i nie dalo sie nimi jezdzic. Nawet teraz wlosy mi staja deba jak wspominam zagrywki fiata, ktory potrafil nagle zgasnac na srodku wielkiego skrzyzowania, albo przy zjezdzie z ronda. Strzalem w dziesiatke okazal sie Volksvagen Passat -  Zostal tam gdzies w deszczowej krainie ...no coz nie dalo sie go do walizki zapakowac. Tesknie za nim okropnie.
 
W Kanadzie a przynajmniej tu gdzie mieszkamy funkcjonowanie bez auta jest skomplikowane a juz
w okresie zimowym niemozliwe. Posiadajac prawo jazdy (jakiekolwiek) mozna oczywiscie jezdzic trzy miesiace, ale po uplywie tego czasu staje sie niewazne i trzeba wyrobic nowe. Obywatele niektorych krajow jak na przyklad Niemcy moga prawo jazdy po prostu wymienic i nie sa zobligowani do wyglupiania sie i zdawania testu teorytycznego i praktycznego.
Sprawa niestety nie jest prosta. Niech kazdy kierowca, ktory nawykow ma bez liku wyobrazi sobie, ze musi udowodnic przed panem egzaminatorem, ze jest swietny. Sposob zatrzymywania sie, spogladania za siebie, kontrola predkosci, odpowiedni ruch glowy, zatrzymywanie sie na linii znaku, parkowanie typu zatoczka, rece trzymane w pozycji dziewiata albo trzecia itd Udalo sie i to jest najwazniejsze. Teraz moge smigac moim traktorkiem...
 

Komentarze