Nie jestem pewna czy ktos na to zwrocil uwage ale wydaje mi sie ze od jakiegos czasu polskie media z pewnym natezeniem pietnuja wiek kobiety. Ostatnio wyczytalam czego to 30stki i 40stki nosic nie powinny. W wieku lat 30stu nie uchodzi nosic legginsow, bluz z kapturem i krzykliwych kolorow, mocno wcietych spodni, obcislych bluzek i zbyt niskich jeansow. Po kolorowe koszulki z nadrukiem, bron Boze zabawnym, moga siegac tylko nastolatki i to w sposob przemyslany. 30-latce nie uchodzi zakladac spodnicy mini chyba, ze ma wybitnie fantastyczna figure i przerabia co najmniej dwa razy dziennie Skalpel na przemiennie z Killerem Chodakowskiej. 40stolatce to wlasciwie pasuja juz tylko dlugie zakrywajace habity, badz stonowane pepitkowe garsonki. Popularne strony internetowe ciagle ze zdumieniem donosza jak to ta i owa mimo, ze po 40 ciagle sie trzyma. Paparazzi kraza jak sepy i staraja sie uchwycic obwisly podbrodek, pomarszczone czolo czy jakis inny mankament. Celebrytki za ta siegaja po botox, kwas hialurynowy czy inne cuda majace na celu zatrzymac czas. Czesto maja problem z mimika, ale to i tak nie ma znaczenia. Liczy sie ostateczny look i interesujacy image.
Magazyny krajowe podrzucaja garsc porad, ktore maja na celu sfatygowanym 40stkom pomoc udzwignac ciezar wieku i jakos wygladac. Kolory czerwony i czarny trzeba wykluczyc, o rozowym zapomniec, kreski na oczach powinny byc rysowane delikatna linia i tylko w odcieniach brazu. Koniecznie nalezy wykluczyc fluid ciezki i zbierajacy sie w zmarszczkach, roz delikatny niewidoczny, cienie jasne, perfumy tylko lekkie kwiatowe odganiajace przygnebiajaco nadciagajaca starosc.
Zapanowala jakas smutna fobia potepiajaca dojrzalosc i naturalne piekno (mowiac naturalne piekno mam na mysli kobiety dbajace o siebie i takie ktore potrafia uwidocznic atuty swojej urody). Zapanowala moda na wyscig z natura i targowanie sie z diablem juz nie o dusze a o mlodosc raczej. Nawet ta sztuczna, spreparowana i czasem z odwrotnym efektem. Zabiegi upiekszajace staly sie tak popularne jak wizyta u dentysty a metamorfozy fizyczne niemal tak normalne jak zmiana koloru wlosow.
Pewnego razu popoludniowa pora spotkalismy w parku starsza pania ubrana w stylu punkowym z pokaznym irokezem na glowie. W Irlandii na rozmaite koncerty chodza ludzie w roznym wieku i nie wstydza sie wskoczyc w kolorowe T-shirty ze zwariowanymi nadrukami. Czyzby to tylko polska mentalnosc? O ile byloby latwiej cieszyc sie dniem, niewazne noszac sie na rozowo czy na czarno.
A ze 30stka czy 40stka za pasem? Niewazne!
W zalaczeniu wrzucam tekst znaleziony przypadkiem w necie.
KOBIETA
Kiedy ma 5 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi księżniczkę.
Kiedy ma 10 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi Kopciuszka.
Kiedy ma 15 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi obrzydliwą siostrę przyrodnią Kopciuszka: Mamo, przecież tak nie mogę pójść do szkoły!
Kiedy ma 20 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste, ale mimo wszystko wychodzi z domu.
Kiedy ma 30 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste, ale uważa, że teraz nie ma czasu, żeby się o to troszczyć i mimo wszystko wychodzi z dom.
Kiedy ma 40 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste, ale mówi, że jest przynajmniej czysta i mimo wszystko wychodzi z domu.
Kiedy ma 50 lat:
Ogląda się w lustrze i mówi: Jestem sobą- i idzie wszędzie.
Kiedy ma 60 lat:
Patrzy na siebie i wspomina wszystkich ludzi, którzy już nie mogą na siebie spoglądać w lustrze. Wychodzi z domu i zdobywa świat.
Kiedy ma 70 lat:
Patrzy na siebie i widzi mądrość, radość i umiejętności. Wychodzi z domu i cieszy się życiem.
Kiedy ma 80 lat:
Nie troszczy się o patrzenie w lustro. Po prostu zakłada liliowy kapelusz i wychodzi z domu, żeby czerpać radość i przyjemność ze świata.
Swięta racja siostro!
OdpowiedzUsuń