A moze by tak cos napisac?


Opowiesc powinnam stworzyc…ale o czym…eh trud tworzenia Nie wykluczajac lamanej poezji z lat dzieciecych, mlodzienczych czy melodramatycznych opowiesci milosnych nie udalo mi sie sklecic niczego na miare prawdziwego autora. Moje pomysly ograniczaly sie do lzawych oklepanych historyjek zmierzajacych do latwo przewidywalnego konca. Zakochani mieli zyc dlugo i szczesliwie.W latach szczeniecych ograniczalam sie do opisu procesu poznania i ostatecznie rzucenia sie zakochanych  w spragnione objecia.Zupelnie nie interesowaly mnie lazwe rozstania i sentymentalne zmagania z zyciem szarym i codziennym. Hmm ciekawe skad mi sie to wzielo. Nie mialam okazji bawic sie blond wyprofilowanymi Barbi,  nie bylo tez szans na ogladanie wymuskanych produkcji Disneya. Byc moze podswiadoma radosna wyobrazna ograniczona  komunistycznym wychowaniem musiala zbyt mocno borykac sie z przetrwaniem i nie miala szans na to by ujawnic sie artystycznie.He he alez pojscie na latwizne.

Pamietam ze lubilam wsluchiwac sie w milosne piesni przystojnych wokalistow.Moim faworytem byl definitywnie George Michael.Nie mialam wtedy rzecz jasna pojecia, ze byl gejem i z zachwtem wpatrywalam sie jak muska zawieszone teatralnie liny w jednym z telewizyjnych videoklipow. Nie mialam pojecia co chlopak wyspiewywal, ale zapisywalam fonetycznie to co uslyszalam i uczylam sie na pamiec.Jakiez bylo moje zdumienie gdy odkrylam znaczenie nauczonych slow I prawdziwy ich zapis fonetyczny. Wazna byla radosc poznawania I energia jaka sie z tym laczyla.Szkoda ze tak wiele tych pozytywnych emocji zanika z czasem i  z wiekiem.

Niestety nastolatkowe wiersze, opowiesci i pamietniki spalilam w piecu, duzym, kaflowym. W zasadzie byly  zapisem ujecia swiata skrzywionej nieco  pesymistki. Z tego co pamietam nie chcialam raczej wracac do tego o czym pisalam. Jestem pewna, ze zrobilam to szybko i bezbolesnie. Odcialam nitki watpliwosci i chyba dalam sobie szanse na stworzenie innego bardziej optymistycznego swiat - w realu.Czy wyszlo?jutro sie nad tym zastanowie.

Nasz kolejny etap emigracyjnej przygody stal sie motywacja do stworzenia takiego oto wirtualnego pamietnika wydarzen. Mam nadzieje, ze wyjdzie z tego cos fajnego. Pozdrawiam wszystkich z deszczowego i mrocznego Dubsa.

Komentarze